ekhm.. święta są śmieszne. chociaż nie, to złe słowo. albo mi się wydaje, albo ta czcionka jest jakaś gigantyczna, mimo, że to jedynka. coś tu nie tak jest.
gdzieś się jednak pogubiła ta magia z dzieciństwa. nie ma tego dreszczyka, nie ma tego ciepła, które jeszcze dwa lata temu było choc niezauwazalne to z perspektywy czasu i tego co się wydarzyło, ogromne. teraz jakieś wsiory strzelają petardami i zaraz przyjdzie mi biec i wykonac akcję ratowniczą na psiuni, która gestem samobójcy uwielbia się wieszac przy takich odgłosach.
rok temu, gdy nie było z nami Taty, Mama szczerze powiedziała, że zamiast ryczec etc. moglibyśmy zauwazyc, że jest Ona i dac Jej na święta chociaż promyk tego co było zawsze. w tym roku sama się poddała. w ogóle święta są mechaniczne. zegarkowe są.
wczoraj zadzwonił wujcio m.. człowieczek ledwo słyszy, bo kilkadziesiąt lat za klawiszami organów kościelnych a tu taki zonk.. okazało się , że jak ostatnio dzwonił i składał życzenia, a tym szcześliwym odbiorcą przy słuchawce byłam ja, wyznał mi, że idzie po świętach na operacje guza nerki.. wsio ok, tylko, że musiał to powiedziec skończywszy wymieniac wesołych,radosnych,pogodnych etc., bo wcale go nie słuchałam i po każdym słowie odpowiadałam 'tak, dobrze'.. nigdy go nie słuchałam, heh.. nigdy on nie słyszał mnie, bo przygłuchy.. ale tym razem usłyszał, bo wczoraj się pytał, co prawda już nie mnie, czy ze mną wszystko ok, bo jak mi wyznał, że 'no a poświętach mam operacje, bo wycinają mi guza nerki, który znaleźli przedwczoraj' , to odpowiedziałam ' tak, dobrze'.. lol.
poza tym, co mi sumienie trawi, choc myślałam, że będzie gorzej, niechcący przyczyniłam się do zgaśnięcia światełka betlejemskiego.. na szczęście świadków nie było.. zapalniczka się przydała. ech:/ lol.
potem zdobyłam się na to żeby wreszcie pomóc w czymś Mamie. no to poszłam z postanowieniem, że pomogę przenieśc jakąś tam tacę z ciachem. jak się mijałam z Mamą, to ekhm powiedziałam Jej, że 'przywale Jej tacą'. no cóż.. moje zamierzenie było takie, że z dobrej woli chciałam ostrzec żeby się przesunęła, Mama odebrała to jako groźbę, i przyszło mi pół godziny przepraszac jak tak mogłam.. lol.