Bez tytułu
ostatnio ktoś zawołał na mnie tak, jak zwykło się na mnie wołac
już dośc długie lata..
nic dziwnego, dziwne to, że w pierwszym odruchu pojawiła się myśl -> skądś znam to słowo,
ten wydźwięk
nauczyłam się mówic kocham .
nie, Ty mnie nauczyłeś. powtarzam je obłędnie co pare minut gdy jestem przy Tobie
dziko tak:> dziko, bo zawsze wydawało mi się, że to nie słowo do rzucania ot tak. teraz widzę, że po pierwsze to nie
rzucanie ot tak, bo drugie to się krzyczec powinno, szczęściem wydmuchiwac słowa.
musze to napisac. jestem smarkata i pryszczata i głupia i mam Ciebie:) prawem jakim, hę?
mój krag znajomych zacieśnia się do 3ech osób, heh. wszystko się pourywało, najtrwalsze
mogłoby się zdawac kontakty rozpłynęły się totalnie. a ja się czuję duża i dojrzała. to nie dodaje
mi niczego prócz... odwagi. wyście wybrali swoją drogę, ja na skrzyżowaniu stoję, ale.. mi tu dobrze, ławkę mam :>
niekończące się pomarańczowe światełko, ech miga, miga.
każdym wdechem łapię co się da z wiosny. czai się niemożliwie. ale do wyczucia jest, a to cieszy:)