Bez tytułu
- ciociu pograj ze mną w balona
- zmęczonam
- to w demo chociaż
chcę się odbic stąd gdzieś na trochę. za długo jest zbyt dobrze. nikogo już nie biorą moje sztuczki żeby schrzanic choc najmniejszy szczegół
czasami mam wrażenie, że zbyt dużo osób zna mnie zbyt dobrze.
beznadzieja, o tyle, że nawet myśląc o ewentualnym wyjeździe już mi niedobrze z nostalgii za tym co tu. przez ostatnie miesiące nieźle udało mi się spieprzyc to, o co tak długo
walczyłam - umiejętnosc nieprzywiązywania się do czegokolwiek i kogokolwiek. a teraz chorobliwy sentyment łączy mnie z ludźmi, z którymi wg wszelkich praw fizycznych łączyc mnie nie
powinno nic. wracam do starych dziejów. przewracam kartki z jakimiś bzdetami naszkryfanymi gdzieś pod ścianą w liceum. dzwinie się wstydze siebie. wiara w ideały w jakie wierzyło się kiedyś
teraz przeradza się w zdradę przeciwko samemu sobie. jestem kornikiem. drzewo jest we mnie.
wyrzuciłam co piecze. karty przekazałam w inne ręce, choc wiem, że pójdą na stos - nie żal mi.
ale czyściej
jakiś facet z ambulansu zatankował dziś supreme. co się dzieje gdy wtankuje się w diesela supreme? sądząc po tym krótki 'o kurwa', on też nie wie.
do wiosny 18 dni.
jechałam dziś po rondzie. siostra stwierdziła, że jadąc maluchem nie jest pewna czy się na pewno zmieści na pasie , więc profilaktycznie zjechała na rondo - dosłownie.
potem opieprzyła mnie, że mamy tu same dziury na drogach - przejeżdżałyśmy przez tory .
jak człowiek musi przebywac z kimś 21 lat 24h/dobę to musi mu zbrzydnąc. nie wierzę, że z innymi jest inaczej. nie widzę w sobie zmian. nie jestem w stanie ocenic czy urosłam
gdyby nie bilans sześciolatka i odległośc od głowy do klamki. branoc.