no fajnie, fajnie.
próbuje z tych kilkunastu minut ciszy stworzyć ten cały dzień,
którego mi tak brakuje. nie przebiorę się jednak w ten szlafrok, nie wypije tej
kawy co zawsze - kiedyś, nie usunę Siostry w inne
pomieszczenie tylko dlatego że głos tv mnie drażni. nie będę się irytować,
choć nie pale jak kiedyś, choć mnie
swędzi od środka, żyły mnie swędzą straszecznie. trochę się drapie, ale
dziwnie na mnie patrzą. franki poczciwiec zipie okiem spod wody.
ma minę jakby rozumiał, że od czasu do czasu każdy ma prawo się drapać.
kuźwa, wpieprza mnie ten telewizor porąbany :/
boję się odezwać, bo wiem że nie dam rady ładnie poprosić o ściszenie bez
krzyku. ryknę, wiem, bo już
mnie kusi od chwili. zmęczona jestem, Ciebie męczyć sobą nie chcę, bo dosyć zmęczony steś sam. innych męczyć nie męczę, bo wątpię, że
słuchanie o moim zmęczeniu byłoby dla kogokolwiek atrakcyjnym zajęciem, boję
się próbować.
nie chcę być sama. wstawać tylko po to żeby czekać długie, o wiele dłuższe
od tych, gdy jesteś tutaj, godziny.
licząc od pierwszego sierpnia, to jest załóżmy 10h dziennie zaokrąglając 25
dni, to jest 250h obcowania z trzema psami i żółwiem i
myślenia o wszystkim, pląsu, chaosu, kawy, szlafroka i ogólnie zapowiada
się na przedawkowanie. to jest sierpień. września nie liczę,
wrzesień będzie wielkim urwanym filmem, abstrakcją, lataniem i amokiem. a
teraz październik, listopad, grudzień, gdy Ciebie nie będzie
coraz dłużej.., styczeń, luty, marzec i kolejne długie miesiące.. ja tu będę
sama :( za dużo przestrzenii. Mama.. to jest Jej droga i chcę żeby poszła, żeby szła nie
za moim a za swoim sercem. ale kurna, poradzić to sobie za cholere ale nie
poradze:/ nie, że dom, nie że trzoda psia, nie bu. wszystko to, bo Jej nie
będzie, a Ona jest najbliższa. ten dom pachnie Nią. a teraz będzie pusty, a ja nie mam gdzie.. powinnam się wysłać na półkolonie. co ja z sobą robić będę, co ja z sobą
robić będę, co ja z sobą robić będę..