ziew. muszę przyznać że dosyć komicznie
wyglądał wywiad lekarski,w którym musiałam opowiedzieć o starciu z ..jeleniem.
musze też przyznać, że nie mniej komicznie brzmiało na skierowaniu do punktu szczepień przeciw wściekliźnie
stwierdzenie równie wściekłego lekarza
oderwanego od swoich domowych uciech "poturbowana przez jelenia". żadna przyjemność
mieć osianiaczone nogi z dwoma śladami po wbiciu poroża, ale normalnie..
człowiek chciałby się nie śmiać ale nie potrafi ;) moje perypetie ze służbą
zdrowia jak już są to muszą być wyjątkowe - przypomina mi się motyw z otwieraniem puszki, kiedy mogłam
stracić palca;) tak czy siak ropuchu mój podzielam teraz Twój strach przed
lesnymi stworzeniami a już spieprzać trzeba najszybciej jak się da, gdy
takie słodkie zwierzątko się spotyka za własną furtką..
2 tygodnie.. wszystko pozałatwiane nie licząc nieszczęsnego wegetariańskiego catteringu, który pewnie okaże
się załatką warzywną i bananem na deser i dwoma spowiedziami, z którymi jedyną treścią
jaka mi się kojarzy są grzeszki wymieniane świeżo po komunii, które już sobie tak
zostały do odpaplania.. przeklinałam, kłamałam, nie słuchałam rodziców, byłam niegrzeczna, blablabla hehe
nie wiem czy to przejdzie i tym razem;)
potwornie się już doczekać nie mogę :) jedyne co mnie martwi troszkę to kwestia filipka i jeszcze
doszła ta seria zastrzyków przeciw wściekliźnie, nic dobrego dla niego:(
wiesz skarbie.. tak sobie myślę.. właściwie to myślałam wczoraj.. jesteś dla mnie wszystkim.
w ostatnich dniach na siłę próbowałam znaleźć jakieś przyjacielskie ucho, bo przyzwyczajonam za
starych czasów, że takich dużo było wokół, a teraz potrzebuję tego bardziej niż kiedykolwiek.
dupa, bo wszyscy zajęci sobą i nie ma się co dziwić. dzisiaj rano kiedy obudziłam się przy Tobie
doszłam do wniosku, że nie potrzeba mi tego. mam najlepsiejszego przyjacielokumpla, którego
nie puszczę, choćby się szarpał i gryzł i możesz mieć nawet poroże;) bo Tobie wystarczy tylko
spojrzeć w te gupie debilne słodkie oczka i wsio wiesz:* thx stary:) :*