wciąż wieje, ale nie ode mnie i nie we...
Zgubić swój cień. Zgubić i nie mówić czy jest bez niego dobrze, nie mówić czy źle, ten fakt już nie będzie się liczyć. Liczyć się bedzie to, że coś drgnęło i ruszyło, że coś zniknęło wprowadzając w sekundowy nieład porządek rzeczywistości.
Nie wiem co dalej. Człowiek czuje się tak jakby spędził klka dobrych dni zamknięty w pokoju bez okien i wentylacji, bez żadnych emocji wtulając głowę w poduszkę i zastanawiając się na ile tlenu jeszcze starczy.
I nie wiem skąd ten pomysł na blog. Być może kolejna bezsenna noc, a ileż takich można przeleżeć obracając się z boku na bok. Może coś kiedyś z nim zrobię konkretnego, nie dziś już.
I z jednej strony człowiek ucieka i chowa się od tego co wokół a z drugiej jakiś niewidzialny magnes ..
Z resztą, nieważne.