hm. wolontariat jak było do przewidzenia przybiera kształt codziennej wycieczki w kosmos, gdzie oprócz poznawania planet z lewej i prawej, trzeba by było zaznajamiać się z każdym najmniejszym nawet kraterem, nie pomijając góry i dołu. niby fajnie fajnie, wszystkiego da się nauczyć, ale dziwnie się czuję kiedy tylko mnie tam nie kręcą kleje murarskie i tynki z firmy keba.. jejku.. mnie się tam nudzi wśród tych ludzi, a do tego jestem tak zestreśnięta i tak wyżęta z siebie, że padam nawet zanim do półmetka dojdę. nie wiem czy dam radę. najchętniej pokazałabym światu jaka to ja nie jestem i masochistycznym gestem została tam siedzieć, bo raz że chcą mnie tam i dwa nosz kurcze tylko ode mnie zależy czy podejmuje sie tej pracy czy nie. chyba nie każdy ma taki wybór.. no ja mam i najchętniej bym zwiewała nawet bawić urocze głupie dzieciaki do byle jakiej placówki :( a poza tym ropuch ma rację z wszystkim:/ że to nie takie wsio proste i już nie ma luzów i w ogóle nie doceniałam go straszecznie z tym co dla nas robi :( tak czy siak dupa jasia musze iść :/ taaaaaaaaaaaaak mnie się nie chce.