powinnam coś zdziałać z sobą. próbuje się łapać rękami i nogami za każdy brzeg, ale tak naprawdę nawet nie bardzo mi zależy. męczy mnie to straszecznie i myśleć o niczym innym nie pozwala, jest jak wielki ślimak ogrodniczek bez gaci, tłuste, obślizłe i zostawia ślad na każdym milimetrze wszystkiego co we mnie. 24 dni. nie mieściłabym się pewnie już w drzwiach i chodziła w straszecznych ciążowych ciuchach siostry.. słyszałabym bicie Jego serducha, czułabym bicie Jego serducha i miałabym okopane nerki.. nie wiem dlaeczego pozwoliłam na to, by to stracić. żałosna.