Bez tytułu
no to zaczynam świrować..
pare lat temu, gdy kacper był może 5latkiem, może 4latkiem, wpadli do siostry
znajomi.. kacper na odchodnym, gdy kobita już wychodziła powiedział
jej, ot tak, że będzie miała dzidziusia.. jak się później okazało,
znajoma była wtedy w 2 tyg. ciąży:) 3 dni temu spytał mnie ni stąd ni
zowąd (jakkolwiek się to pisze), kiedy urodzę.. wczoraj w przerwie między
opowiadaniem ile to już orzeszków zebrał grając w epoke lodowcową,
wypalił z pytaniem jak się będzie nazywał nasz synek.. wiem, że to głupie,
ale mam radochę. mam zwyczajnie radochę ;D ropuch nie wierzy, ale
ja czuję, że może to to.. TO. niczego mocniej teraz nie pragnę :)
znowu kopłam jeża idąc skarmić psią trzodę.. czemu te łośki tak się
pchają do tego ogródka??