Bez tytułu
wczorajszy dzień jest nie do opisywania,
skuszę się na te beznadziejne słowa, tylko dlatego, że kompletnie
nie wiem co z sobą zrobić, czekam, czekam, czekam, już nawet posprzątałam,
frytki zrobiłam (kształt mają fabryczny, smak - ja nie spróbuję tego pierwsza;),
teraz czekam, i się okazuje, że czekania mam jeszcze hoho przed sobą.. zupełnie nie
wiem co robić, już nawet masochistyczne myśli się pojawiały, żeby
może zacząć tworzyć tą prace lic., ale szybko przeszły, bo
aż tak źle nie jest ;P czuję pustkę nawet gdy jesteś wpracy, nawet gdy wiem, że
wrócisz :( totalnie uzależniona :( wczoraj.. miałeś rację. masz prawo być
zmęczony gdy śpisz po 4h i jeździsz 30 w zaokrągleniu kilosów do pracy,
masz prawo.. ale nawet będąc tego świadoma tak bardzo się źle czuję, że
nie ma tego wariactwa o którym mówiłeś. nie chce żeby to tak prysło.
nie chcę żeby to dzięki czemu Cię głównie pokochałam teraz zniknęło, tylko
dlatego że zwyczajnie nie ma na to miejsca i czasu. i wierze, że się da
pokonać tą fale ;) chce jesieni z Tobą w liściach, chcę Ci upić ucho i
poczuć się tak jak rok temu i choć wiem, ze się tak nie da chcę olać
obowiązki :( bo kiedy będzie filip.. teraz zaczynam sobie zdawać sprawę z
tego jakie to zakręcone i jak mało się boję Cię będę mieć:* chcę żeby ta magia przeplatywała się
przez wsio, pracę, uczelnię, żeby była nieprzerywalna i nonstopowa łośku:*
pragnę Cię.