korozja
zdradzieckim gestem dane mi bylo opuścic to miejsce... jeny jak trudno jest z siebie wydobyc choc pare słów , gdy się milczało te pare dni, paranoja jakaś ;)
co ja mogę, nic nie mogę. co raz częściej widzę siebie samą w perspektywie 3ej osoby i się w ogóle zastanawiam co ja do cholery wyrabiam. np. rozmawiam z kimś i nagle widzę nas obydwu, jakbym stała z boku. zawias totalny.
czasu mi nie starcza jakoś. poza tym ja w cholere ale nie wiem o co komu chodzi, wam chodzi, mi chodzi, im chodzi, nic nie kapuję. z piwem , nie pierwszym, przy kompie siedzę, bridget oglądam, co za syf, co za syf!! tylko mnie ciągnie jakoś ;) kurna, ogłupieje tu dzisiaj totalnie, juz czuję jak mi się po komórkach rozchodzi. mam to gdzieś wszystko,mam gdzieś negatywne myśli jakie sie komukolwiek napatoczą po przeczytaniu tego, to moje, moje przecież. jestem spita jak kaktus. szczera jak dawno. głupia jak zawsze. kocham się użalac. na palcach dalej chodzę... sumienie wciąż śpi :) cudnie.. jesiennie, pijano i z cicha. mary czary :)
cholera, cięzko mi to szło. raz, że jestem średnio w stanie, dwa że sama nie wiedziałam co chce napisac, ba! nie wiem co napisałam, samo przyszło, poszło, i tak wróci. zawsze wraca.