eutaNAZI?
eutanazja. to jest masakryczny problem. syfiate rozdarcie wewnętrzne, które większośc z nas odczuwa gdy padnie to hasło. bo na którym tu chodniku, po lewej czy prawej stronie stanąc, kiedy każde z wyjśc nie mozna nazwac 'dobrym'. a z drugiej strony.. ja jestem za. całkowicie za. bo jeśli mówiąc o eutanazji nie bierzemy pod uwagę paranoicznych przypadków takich jak np. afera z łowcami skór, co było jakąś nieludzką mentalnością powodowane [albo juz coraz bardziej ludzką właśnie..] to jestem całkowicie za. ile przecierpic może człowiek, który ma prawo prosic o śmierc, a nie może jej dostac, i ba, nie chce śmierci , bo dziewczyna go rzuciła czy równie conajmniej dziwne argumenty na odebranie sobie życia, ale pragnie i woła o śmierc, bo cóż mu pozostało... naście lat fiz. i psychicznego, a nie wiadomo już który gorszy, bólu, wegetacji, skazania na łaskę innych. tyle, gdy pozostanie przy trzeźwym umyśle, gdy w pełni zdolny intelektualnie i myślowo.. tylko pytanie czy to szczęście w nieszczęściu, czy lepiej byłoby właśnie byc nieświadomym tego wszystkiego całkowicie.
jak to do cholery jest, że nasze polskie prawo jest takie syfiate, jak?? dlaczego tak wielu brak zdolności do empatii, przecież to naprawdę niewiele chociaż spróbowac zrozumiec człowieka w takim położeniu, już nie mówię o zrozumieniu całkowitym, bo tego w stanie nie jest zrobic nikt kto nie jest w tym samym punkcie, wiadomo. to jest paranoja. to jest masakra. to nasze prawo jest niepełnosprawne i unijnie upośledzone. syf na syfie.
http://jasnet.pl/ciekawe/sprawy.php?id_pokaz=156
to link do strony o wspaniałym czlowieku, może kogoś zainteresuje. poznałam go ponad pół roku temu i nie wyobrażam sobie zerwania z nim znajomości, bo jest nadzwyczajnie cudownym człowiekiem. ale mimo wszystko, gdyby tylko była taka możliwośc, a o którą on wciąż w cierpieniu woła, to byłabym jak najbardziej za aby wyjąc kabel respiratora z zasilania..
kwestii wiary tu nie poruszam.. nie widzę sensu.