tłuczenia butelek dziś nie będzie, może...
nie chcę zapeszać ale całkiem możliwe, że jeżeli aura się utrzyma to dzisiejszy dzień bedzie jeżeli już nawet nie dobry, to przynajmniej nalezący do tych niosących sobą ciepło neutralnych dni. przespałam to wszystko. udało się trochę wyciszyć bunt przeciwko sobie samej. bo jestem na siebie wściekła - to fuckt. nie ma nic gorszego od obojętności. a ona wraca co jakiś czas i dręczy. wolałabym być naładowana wybitnie negatywną energią. bezowocne szukanie sensu. a nawet jeśli już doszukam się w czymś iskierki celowości, to i tak na tyle sceptyczne mam do tego podejście, że wolę dalej wierzyć w bezsensowność wszystkiego. pokręcone trochę :/ i tak mi się jakoś dziś nuci I tried so hard And got so far But in the end It doesn't even matter I had to fall etc.etc.
i taki blog jest świetny o tyle, że jestem pełnym anonimem ;)
co do sceptycznego podejscia - wiem jak to jest [niestety], moze nie we wszytkich sprawach, ale w kilku... kompletny brak nadzieji!
Dodaj komentarz